Tuluttut – blog o niczym

Tuluttut – blog about nothing, mostly in Polish.

Monthly Archives: Sierpień 2007

Wiersz, wyjazd

Ten oto wiersz cały czas od wczoraj siedzi w mojej głowie i nijak nie mogę go zapomnieć:

Pamięci Mateusza Lari
Autor: Arkadij Mag Magov

**Pamięci Mateusza Lari**

Smutek wkradł się do serca niepostrzeżenie,
Przeniknął świadomości i myślenia strumienie.
Uderzył w moje ciało wielki młot ze stali,
Na wieść o śmierci Mateusza Lari.

Nie znałem go w ogóle, alem wyczulony
O śmierci się nie żartuje, więc fakt był bezsporny.
Zrobiło mi się żal chłopaka młodego,
Który za szybko dokonał żywota swojego.

Nie znałem go w ogóle, lecz już był mi bratem
Ponieważ brał udział w zabawie z v-światem.
Wszystko się skończyło, i odejść musiał stąd
Do innego życia, gdzie Ostateczny Sąd.

A tu kurwa patrzę, że Lari to lipa!
Okazuje się szybko – w realu nie istniał!
Wszystko to ściema, klony Karczewskiego!
Tłumaczy się naprędce, że dla dobra narodowego!

Już go nie lubię, wkurwionym okrutnie,
Pokazał, że w dupie ma uczucia ludzkie.
Wykorzystał wrażliwość by ukryć przestępstwo,
Pokazał głupotę jak neostrady dziecko.

Sarmacjo Książęcy kraju! Patrzaj ku przestrodze!
Kogo inkorporujesz miej wciąż na uwadze!
V-świat to zabawa, gra niewinna z ludźmi
Lecz za TO kłamstwo z reala, nie bądźcie mu dłużni.

*Wątpie, by Karczewski to przeczytał. Pisałem dla siebie.*
*Dla wielu jest chamem i pewnie o tym nawet nie wie.*

Wzięty z Wandei Ludu.

Patrząc na staty bloga stwierdzam, że chwilowa stabilność w liczbie odsłon już się skończyła, i teraz waha się od 6 do 40. Nie jest źle, niemniej ciekawią mnie frazy, pod jakimi mój blog jest pokazywany w wyszukiwarce, które przejrzałem po przeczytaniu tego postu. U mnie niestety aż tak widowiskowych nie ma, ale są na przykład „blog hakera” (buehehe), „poppersi wiki”, „muzyka na bloga miłosna”, „poparcie dla partii kobiet” (a więc jednak ludzie szukają takich statystyk!), „jak zarobić na linuksie” (oj, ktoś tu jest pazerny).
A bloga i tak nie zarejestruję w sądzie, dopóki nie zrobią tego wszystkie słit-13 z blog.onet.pl :)

Poza tym, jutro wyjeżdżam, wracam w sobotę wieczorem. Zapewne znajdzie się tutaj jakiś opis tego wyjazdu, wszak do tego głównie mi blog służy. Tak, wiem, posty robią się coraz nudniejsze. To wynika z braku pomyslowosci i wiekszych przemyslen, ktory mnie od jakiegos czasu dopadl.

Pro Gamer

Po raz kolejny doszło u mnie do odwiedzin ze strony siedmiolatka i dziewięciolatki, dzieci znajomych rodziców. Pierwsze, co zrobił siedmioletni Mateusz po wejściu do mojego pokoju, to wypowiedzenie słów „Zagramy w deskorolki?”. Chodziło o staruteńką grę Tony Hawk Pro Skater 2, jedną z mniej lubianych przeze mnie (ostatnio gram na zmianę w Europa Universalis 2, gdzie dla odmiany staram się podbić cokolwiek Polską, zazwyczaj gram Pomorzem, Irlandią, Mołdawią albo Złotą Órdą, i Railroad Tycoon 2 – ciekawostka – obie gry bez problemów działają na Wine), nigdy praktycznie nie grałem konkretniej w THPS 2, odblokowałem jedną trasę, pobawiłem się nieco trikami i tyle właściwie. Moje wyniki będą uchodziły za śmieszne przy osiągnięciach osób które choćby tydzień pograły w to konkretniej, ale jednak obserwując „wyczyny” Mateusza, które ograniczały się do jeżdżenia po całej mapie i robienia ewentualnie trików za kilkaset punktów. Dostawiłem więc drugie krzesło i sam ruszyłem do działania. Odblokowałem całą mapę, chwilkę pobawiłem się trikami (też kiepściutkimi, ale przynajmniej umiem używać przycisków funkcyjnych, a nie tylko strzałek), po czym… gra wyszła do Windows (ech, tego nie udało mi się uruchomić pod Wine). Po ponownym uruchomieniu do komputera zasiadła dziewięcioletnia Sylwia. Co ciekawe, jedynym jej celem w tej grze było… niszczenie szyb, których kilka jest na pierwszej mapie. To nawet zrozumiałe, sam robiłem różne dziwne rzeczy w Wormsach (jak próby odwzorowania układu kopalni pod ziemią). Okazuje się jednak, że dzieci w tym wieku nie potrafią wytrzymać przy jednej grze dłużej niż 20-30 minut. Zgodnie z rytuałem, wyjąłem więc joypada i uruchomiłem cudo jakim jest FIFA Road To World Cup 98. Stara? Co z tego, przede wszystkim grywalna, po drugie czy naprawdę trzeba grać w te najnowsze gry? Jak już gram, to praktycznie zawsze w coś sprzed co najmniej paru lat, po prostu ważniejsza dla mnie jest radość z gry niż jej wygląd. Rzadkie? Może i tak. A ten post zaczyna robić się przydługi i coraz mniej z sensem. Pora go zakończyć :)

Y… Wtf?

Obóz się zbliża

Oj tak, wakacje wyraźnie mają się ku końcowi, a już 30 sierpnia wyjeżdżam na 2,5 dnia z całą grupą około 50 pierwszoklasistów na obóz integracyjny. Z gimnazjum znam już dużą część tej grupy, ale i tak około połowa jest „nowa”. Parę osób już udało się odnaleźć na serwisach społecznościowych typowych dla mojej grupy wiekowej, reszta zapewne również swoje profile ma, tylko nie zapisała się do klasy / nie zarejestrowała na forum mojej szkoły. Kolega już narzeka na to, jakie dziewczyny dotąd poznaliśmy, ale w praktyce to z jakimi osobami będziemy mieli do czynienia, okaże się dopiero nawet nie w trakcie obozu, a długo, długo po nim, gdy ludzie zaczną czuć się naturalnie w nowej klasie. Dla mnie nie jest to nowa klasa, bo na 16 osób 7 było w starej klasie, a jedna w równoległej, ale przecież „nowi” również muszą jakoś się zintegrować. Od tego właśnie jest obóz. Fakt, że w 2 dni nie da się zapamiętać wszystkich, ale to wcale nie jest konieczne, ważne, by poczuć się częścią tej nowej społeczności, jaka powstaje, częścią rocznika 1991 w szkole zwanej popularnie „katolikiem”. Szkole, co do której nie ukrywam, że po 3 latach nauki w gimnazjum czuję się najlepiej właśnie w tych murach, mimo mundurków (marynarka + biała koszula, a jeśli chodzi o dolną część garderoby, to równie dobrze mogą być dżinsy i… glany, nie ma żadnych wytyycznych :)), mimo okienek w drzwiach (w sumie to nawet przydatne, można pomachać znajomym), kamer w klasach i na korytarzach, teoretycznej wyznaniowości szkoły (w której spotkałem więcej zdeklarowanych ateistów/agnostyków niż w jakimkolwiek publicznym gimnazjum w moim mieście), totalnego braku organizacji, za to o miłej atmosferze, niewielkiej ilości uczniów (w sumie około 400, licząc gimnazjum i liceum), a także dobremu wykorzystywaniu środków unijnych (2 sale komputerowe, w tym jedna z Macintoshami, skomputeryzowane dwie czytelnie, komputer w każdej klasie, i wszystkie z dostępem do Internetu, częste remonty), a także… oczkiem wodnym, sfinansowanym zresztą ponad 2 lata temu ze składek uczniów. To z katolika właśnie jest większość moich znajomych, bo zwyczajnie można tam spotkać ciekawych ludzi. Wiem, że w konkurencyjnym I LO jest podobnie, czego efektem jest to, że sporo moich znajomych z dawnej klasy tam trafiło, ale jednak wolałem pozostać w katoliku, mimo możliwości pójścia jeszcze dalej.

Metalowe poczucie humoru

Z forum sokkera:

Niejaki Master napisał, w wątku ciągnącym się już ponad 150 stron (takie spamerskie jest to forum, pisownia oryginalna)

lol

i to teraz smieszne bylo??

takei bardoz metalowe poczucie humoru macie( nigdy go nie rozumialem zeby nie bylo:)-chociaz znam takich co lubie na marginesie i jestem tolerancyjny mimo sportowego ubioru:)

Moja odpowiedź:

takei bardoz metalowe poczucie humoru macie

Rozbiłeś mnie totalnie. Brawo za odkrycie metalowego poczucia humoru na sokkerze :D

Odpowiedź na odpowiedź:

np nie rozumiem jak sie mozna smiac ze sluwa kupa albo kupenciusz lub inne neologizmy podobne a jak znam ludkow co metalu sluchaja ot oni sie z teog zawsze ciesza kumasz??

cos w czym dla mnie nic smiesznego nie ma a po jakims czasie przykro m isie robi takiej osoby;)

Tym sposobem dowiedziałem się czym jest „metalowe poczucie humoru”. Następne odkrycia zapewne już niedługo. Hmm, a może ja też mam metalowe poczucie humoru?

Dziewięciowpis

Czyli aż dziewięć tematów w jednym wpisie, tak to jest jak się zaniedbało bloga i pisać nie chciało, wszystko przez dziwny nastrój. Jeśli charakteryzować go muzyką, to na zmianę System of a Down i COMA. Poza tym, lubię cyfrę 9.

Uczę się na nowo HTML-a :) Skąd się to wzięło? Otóż bawię się w stworzenie czegoś w rodzaju strony domowej, a moje „standardy” były niezgodne z czymkolwiek używanym w ostatnich 5 latach. Teraz nauczyłem się, za co odpowiada css, użyłem skryptu, zabranego (jak i sam design) z nowal.rtu.pl, zamieniłem kolumny (co przy okazji parę drobiazgów skrzaczyło, pół godziny naprawiania), pobawiłem się kolorkami, a efektem jest coś co teoretycznie możnaby nazwać szkieletem strony. Teraz jeszcze to wypełnić.
Jednocześnie wpadłem na pomysł kanału IRC dla mojej nowej klasy, w celu zrzy… wzajemnej pomocy przy odrabianiu pracy domowej :) Może wypali.

A teraz się przyznam. Celowo dodałem na wykop linka, bo pokrętnymi drogami poprosiła mnie o to koleżanka. Opisałem go zgodnie z tym, co zobaczyłem w linku. Oto on. Ostrzegam przed jego zawartością, otworzyło go kilkadziesiąt osób, czego efektem są następujące komentarze:

– O k*rwaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
– cała rodzina chyba coś zażywa ….
– Oglądalem i należy nam się zapomoga od premiera w wysokości 100 000zł

Łączę się w bólu z rodzinami ofiar. Liczba wykopów (0) też świadczy o jego niesamowitym działaniu.

Mój kolega zamieścił na swoim fotoblogu zdjęcia z Bieszczad. Muszę przyznać, że zdjęcia kwiatów wychodzą mu dużo lepiej niż mi. A i gdzieś na tym blogu można znaleźć moją twarz. To ci ciekawostka. Ach, opisy do fotek z Bieszczad pisał inny nasz znajomy, dlatego proszę o niewyciąganie błędnych wniosków odnośnie poziomu właściciela fotobloga :)

Wzbogaciłem się dziś o dwie ryby, czarne samiczki molinezji, które przekazała mi sąsiadka posiadająca ich zbyt wiele. Właśnie wpuściłem do akwarium, reakcja mojego taty, gdy je zobaczył: „One są prawie takie same jak mieczyki, tylko innego koloru!” Racja. W końcu bliskie genetycznie gatunki, ponoć nawet się krzyżować mogą. W tej chwili posiadam 18 ryb (7 gupików, 4 mieczyki, 2 sumiki, 2 gurami, 2 molinezje, zbrojnik), najprawdopodobniej liczba ta wzbogaci się o jeszcze parę gupików i mieczyków.

Kilka dni temu zupełnie przypadkiem trafiłem na HBO na film „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”. W sumie to chciałem na niego iść do kina, ale tak się złożyło, że tczewskie kino zamknęli. Szkoda. Okazało się, że w sumie było warto. Film może i specyficzny, ale świetnie pokazujący czym jest uzależnienie i trafiający do serca. Skłaniał do przemyśleń, co rzadko się zdarza, a tak jakoś się składa, że głównie takie filmy znajdują się wśród moich ulubionych.

Mniej więcej tydzień temu skończyłem czytać ostatnią część Pottera. Zajęło mi to dokładnie 11 godzin i 45 minut, czytałem wersję „adult”, która od zwykłej różni się jedynie okładką. Myślałem, że się nie doczekam (1,5 tygodni trwała przesyłka), ale w końcu dotarła. Denerwuje to, że nie mogę nic zdradzać, żeby nie psuć zabawy innym. W sumie to jeszcze nieco pytań zostało, na niektóre już Rowling odpowiedziała na czatach, być może napisze jeszcze encyklopedię. Z tego co widzę na forum Mirriel, powstało wiele alternatywnych wersji ostatniego rozdziału, bo on właściwie pozostawił najwięcej pytań i lekko zawiódł. Tak samo zawiodła jedyna większa „scena miłosna”, jakoś tak niezbyt mistycznie wyszło. W sumie, czego ja oczekuję. Generalnie, miła opowieść, chociaż już nie była rozplanowana tak jak poprzednie. Szkoda, że koniec.

Z rosnącym zdziwieniem czytam kolejne pomysły, co można zrobić w Tczewie. Najnowszym jest ściągnięcie do miasta Indian. Skąd się biorą takie idee? Ciekawe są zresztą ostatnie pomysły tczewskich władz. Jeżeli powstaną zapowiadane tczewskie planty (wymaga to wyburzenia jeszcze jakichs 20 domow), ścieżki rowerowe w mieście i wokół niego, darmowy internet w mieście (tak jak w Rzeszowie), motel, kasyno, apartamentowiec obok mojej szkoły (nie chcę nic mówić, ale po pierwsze to niezbyt bezpieczna okolica, a motel też gdzieś w pobliżu chcą budować, po drugie apartamentowiec z mieszkaniami po 8000 zł za metr kwadratowy w sześćdziesięciotysięcznym mieście na gruncie, który jest zalewany przy każdej powodzi? dziwne…), że już nie wspomnę o pomysłach których nie pamiętam, a to wszystko plan na najbliższe lata, to będę mocno zdziwiony. Na razie powstaje… McDonalds. No i mamy już prawie 10 super i hipermarketów. Jakimś cudem mimo wszystko lokalny sklepik przy moim bloku nie upada… :)

Zastanawiam się też, po co mi w liceum taki przedmiot jak przysposobienie obronne, a wzięło się to z przeczytania podręcznika do niego z braku lepszej lektury. Rozumiem, ojczyzna wymaga, ale chyba nie biorą ludzi z wadami kręgosłupa które doprowadzają do częściowego zwolnienia z wf-u (mógłbym mieć całkowite, ale wole ćwiczyć na wf-ie, zawsze to mnie utrzymuje choć trochę w formie :)), osteopenią i problemami z układem pokarmowym do wojska?

Zastanawiam się, czy polska piosenkarka Kasią Cerekwicką się zwąca nie udaje przypadkiem niejakiej Beyonce. Skąd takie wnioski? Ten oto klip:

Czy Wam też się jakoś nie kojarzy?