Tuluttut – blog o niczym

Tuluttut – blog about nothing, mostly in Polish.

Monthly Archives: Marzec 2013

Zmiany w handlu w Tczewie

Kilka miesięcy temu otwarto w Tczewie duże (jak na miasto), położone w bardzo dobrym punkcie komunikacyjnym centrum handlowe – Galerię Kociewską. Jak można było się spodziewać, bardzo szybko większość sklepów dużych sieci handlowych przeprowadziła się z różnych lokali na terenie całego miasta do Galerii Kociewskiej.

Są miejsca w Tczewie, gdzie wyraźnie widać odpływ działalności gospodarczej. O ile centrum handlowe „Manhattan” na Suchostrzygach trzyma się przyzwoicie (możliwe, że to przez w dużej mierze inny asortyment i lokalizację na środku dużego blokowiska), to na Starym Mieście jest to bardzo wyraźne. Na tcz.pl pojawił się film użytkownika tcz45, który pokazuje, jak w tej chwili wygląda duża część Starego Miasta.

Oczywiście, nie wszystko tak wygląda. Jest Herbaciarnia na ulicy Kościelnej (świetne miejsce na wypicie różnego rodzaju herbat), jest Przystań nad Wisłą, nowy bar mleczny „Staromiejski Kredens” naprzeciwko Fary. To, co jednak najbardziej rzuca się w oczy, to dużo pustych lokali, placówki bankowe i lumpeksy. Jednocześnie w ciągu ostatnich lat duże pieniądze poszły w rewitalizację Starego Miasta. Niektóre ulice stały się ładne, ale po godzinie 17 robi się na nich pusto.

Dawniej to Starówka była centrum Tczewa, obecnie z pewnością już nim nie jest. Dobrym pytaniem jest jednak, gdzie ono właściwie w tej chwili się znajduje?

Spacer na Szubieniczną Górę

Tu jest mapa, chciałem wrzucić embeda, ale WordPress się zbiesił.

Tuż za Politechniką Gdańską mieści się wzgórze, które od swojego przeznaczenia w latach 1529-1804 nazywane jest Szubieniczną Górą. Również i później to miejsce było związane ze śmiercią. W latach 20. XX wieku znajdującemu się u stóp wzgórza cmentarzowi krematoryjnemu zaczęło brakować miejsca, więc logicznym było stawianie kolejnych nagrobków w najbliższej wolnej lokalizacji – czyli na szczycie góry. Krematorium przestało funkcjonować w 1945 roku, od tego czasu wzgórze jest odwiedzane jedynie przez spacerowiczów i amatorów piwa. Parę tygodni temu, korzystając z pierwszych dni ładniejszej pogody, wybrałem się tam na spacer.

Ze szczytu widok jest podobny, jak z dziewiątego piętra gmachu Oceanotechniki i Okrętownictwa.

Jest tam jednak niesamowicie cicho, zwłaszcza gdy odejdzie się od zbocza. Jedyne dźwięki wydają ptaki, skaczące z drzewa na drzewo powyżej. Na cmentarzu zachowało się około kilkunastu nagrobków, w różnym stanie. Duża część z nich jest przewrócona albo połamana.

Zdarzają się polsko brzmiące nazwiska. Wszystkie nagrobki, które zauważyłem, miały daty śmierci z lat 30.

Niektóre z nagrobków się zapadły.

Na innych wyryto symbole, mające zapewne tłumaczyć, kim była pochowana tam osoba.

Pomiędzy drzewami dość dobrze widać stary stadion Lechii. Podejrzewam, że w dniach meczowych w niektórych punktach ustawiały się tu grupki fanów, chcących obejrzeć mecz za darmo. Było to jedno z boisk, na których trenowała reprezentacja Niemiec podczas mistrzostw Euro 2012, wydaje mi się, że z tego powodu postawiono wzdłuż całego stadionu nowe ogrodzenie.

Teraz już tylko droga w dół… Miałem na sobie niezbyt nadające się do takich spacerów buty, więc i trzy poślizgi zakończone lądowaniem na rękach nie dziwią.

A na dole, w dawnym kompleksie domu pogrzebowego, znajduje się prawosławna cerkiew św. Mikołaja.

Po szpalerach drzew widać też, którędy prowadziły alejki cmentarza.

Na wzgórzu nagrałem też krótki film, pokazujący przede wszystkim, jak spokojnie tam było. Poza ptakami nie było słychać praktycznie niczego innego, a znajdowałem się cały czas w środku 400-tysięcznego miasta.

Więcej informacji o Szubienicznej Górze można znaleźć na stronie Muzeum Akademii Rzygaczy, gdzie jest opisana dokładniej procedura wieszania tam skazańców. Przy tworzeniu tego posta wspomagałem się też Wikipedią i Wikimapią, z której dowiedziałem się, jak właściwie to „wzgórze za PG” się nazywa.

Jak mi się dzisiaj wracało do Tczewa

image

image

image

image

Jak powiedział kierownik pociągu, „połamało nam patyki”. Kilkaset metrów pomiędzy torami, zapchany na maksa pociąg do Tczewa, w końcu praktycznie pełny autobus linii nr 50, który kosztował 8 zł. A teraz jeszcze autobus musi przedostać się przez korki na wyjeździe z Gdańska. Ot, urokliwe marcowe zamieszanie.