Większość dnia spędzam, obserwując przez okno przelatujące samoloty. Te małe białe kropki, powoli przesuwające się po błękicie, potrafią być majestatyczne, wiesz? Zawsze wtedy zastanawiam się, co to za samolot i jak wygląda to wszystko z ich perspektywy. Lecą sobie nad blokowiskiem, z obu stron widzą małą niebieską wstęgę, po lewej nawet nieco morza. Skąd, dokąd? Tego zazwyczaj nie wiem. Chyba, że jest właśnie siódma rano, a ja idę na przystanek. Wtedy zawsze nad miastem przelatuje samolot do Warszawy, na pokładzie którego większość stanowią posłowie i biznesmeni. Pilot musiał wstać o czwartej, jeśli nie wcześniej. Tego właśnie im współczuję.
Póki jednak samolot nie schowa się w chmurach, a te pojawiają się dość często, wyobrażam sobie, co dzieje się na pokładzie. Nie mieszkam niestety na trasie samolotów z Europy do Azji, więc te, które widzę, zwykle lecą ze Skandynawii gdzieś na południe, czasem też z Rosji. Piloci zapewne właśnie w tej chwili zajmują się obserwacją parametrów lotu i niewielkimi korektami. Reszta załogi rozwozi jedzenie i picie. Jeśli to tania linia, ktoś właśnie kupuje Nestea za kilka euro. Ktoś inny po raz pierwszy korzysta z dość niewielkiej pokładowej toalety.
Na chwilę odrywam wzrok od nieba. Ze zdziwieniem stwierdzam, że napotkałem inne spojrzenie. Nigdy tego człowieka tu nie widziałem. Tym razem jednak wyraźnie stał, patrząc przez okno. W tym kierunku? Możliwe, choć równie dobrze mogło mi się wydawać. Na wszelki wypadek odszedłem jednak od okna.
Dzień później, siedząc samemu w domu, słyszę dzwonek telefonu. Odbieram. „Halo?” – odpowiada mi cisza. Pytam jeszcze raz, nadal cisza. Uparcie jednak nie rozłączam się, a czekam na dalsze dźwięki. Nic, prócz zwyczajowego szumu na łączach. Po piętnastu sekundach druga osoba nie wytrzymuje i się rozłącza. Przypomina mi się „Hej kobieto” Pidżamy. To jednak inna sytuacja, tego jestem pewien. Ktoś sprawdzał, czy jest ktoś w domu?
Wieczorem znowu widzę w oknie tę samą twarz. Jej właściciel pali papierosa. Znowu mam wrażenie, że patrzy w tym kierunku. Chowam się więc w głębi pokoju, obserwując będąc niewidocznym. Nadal zdaje się patrzeć w tym kierunku. Po chwili papieros gaśnie, a postać znika z okolic okna. Kręci się jeszcze chwilę po pokoju, po czym widać już tylko błyski telewizora.
Nawet na nudnym blokowisku da się znaleźć jakąś historię, wiesz?