Tuluttut – blog o niczym

Tuluttut – blog about nothing, mostly in Polish.

Monthly Archives: Marzec 2014

Zbieranie list wyborczych na uczelni? Czemu by nie!

Dwa razy dzisiaj, w różnych miejscach na uczelni, natrafiliśmy na zbieranie podpisów w wyborach do europarlamentu. Dla kogo? Ano Ruchu Narodowego.

W obu przypadkach byli to młodzi, niespecjalnie wyróżniający się studenci*. Działali też w bardzo podobny sposób.

Brzmiało to mniej więcej tak:

Cześć, czy podpisałbyś mi tę listę? Jeśli zbiorę dwadzieścia podpisów, dostanę się do komisji wyborczej i zarobię 150 zł.

Dopiero po dopytaniu okazywało się, że lista, którą podają do podpisania, to lista kandydatów Ruchu Narodowego, którą ten chce zgłosić do wyborów do europarlamentu.

Okazuje się, że to nie jest jedyna partia, która w zamian za podpisy wymagane do rejestracji listy oferuje rekomendację do komisji wyborczej. Podobnie robi Demokracja Bezpośrednia.

Dla chcących dostać się w ten sposób do komisji wyborczych, przywołam PKW:

– samo zgłoszenie kandydata na członka komisji nie gwarantuje, że dana osoba zostanie powołana w skład komisji, ponieważ, tak jak wskazano wyżej, w przypadku zgłoszenia do danej komisji większej liczby kandydatów niż ustawowo przewidywana, konieczne będzie przeprowadzenie losowania ich składu,

– przepisy Kodeksu wyborczego nie wiążą w żaden sposób kwestii zgłoszenia kandydata na członka obwodowej komisji wyborczej z zebraniem przez tę osobę podpisów popierających określoną listę kandydatów na posłów do Parlamentu Europejskiego

KNP przynajmniej rozstawił kramik zaraz za bramą…

* – może poza jednym. Jeden z nich na podkładce pod kartkę miał mnóstwo naklejek Młodzieży Wszechpolskiej.

Szybko mi się te widoki nie znudzą.

Ostatnio w Ergo Arenie były halowe Mistrzostwa Świata w lekkoatletyce, ulica Gospody była zamknięta, a wjazdu na niej strzegła Żandarmeria Wojskowa. Jeszcze kilka dni po mistrzostwach między hotelami a Ergo Areną kursowały specjalne autobusy dla zawodników i obsługi.

Jak zamawiać online z Telepizzy na Żabiankę?

Tak się złożyło, że przez pobyt w Warszawie całkiem polubiliśmy Telepizzę. Głównie ze względu na kosmiczne promocje online, w rodzaju „3 pizze w cenie 1”. Gdy przeniosłem się do Gdańska, w końcu pojawiła się możliwość zamawiania z Telepizzy. Tylko na stronie pizzerii (gdzie czasami pojawiają się komunikaty błędów po hiszpańsku*, a adres trzeba koniecznie wpisać z „www” na początku) okazało się, że w Gdańsku nie istnieje ulica Pomorska. Dało się nią za to wybrać w Sopocie, gdzie takiej ulicy nie ma. Jest za to położony blisko Żabianki oddział Telepizzy w Sopocie-Wyścigach, z którego regularnie docierają do mnie ulotki.

Po wymianie paru maili z kierownikiem lokalu okazało się, że aby dostarczono poprawnie pizzę, należy w systemie wybrać Sopot jako swoje miasto.

Oczywiście, numeru klatki też nie da się wpisać tak, jak jest napisane w systemie, że się da. A dostawa na Żabiankę kosztuje 2 zł, o czym dowiedziałem się dopiero z telefonu miłej pani z Telepizzy, która prosiła o potwierdzenie zamówienia. Niemniej, promocje obowiązują tak samo, a są niezłe.

* – nie żeby to było coś dziwnego, pizzaportal czasami ma komunikaty po szwedzku.

Lifelong Learning

Instytucja wiecznego studenta, mimo przeszkód stawianych przez władze, nadal ma się dobrze.

Byłem dzisiaj na wykładzie drugiego roku i znowu ujrzałem dwie znajome twarze. Znałem te osoby już z moich zajęć z jednego przedmiotu, gdzie były spadochroniarzami. Ciekawe, czy jeśli kiedyś poszedłbym na doktorat, też pojawiliby się na jakichś zajęciach, które bym prowadził.

Nie są to jedyne takie osoby – jedną z legend wydziału była para braci, którzy studiowali podobno już dziesiąty rok. Co najmniej jeden z nich nadal na ETI chodzi.

Co takiego w sobie ma ten wydział, że ludzie nie chcą z niego odchodzić?